Kościół Wang, to miejsce, o którym będąc w Karpaczu, nie da się chyba nie słyszeć. Znajdziemy go na pocztówkach, magnesach, mapach, informatorach i wielu innych. Z biegiem czasu stał się on swego rodzaju wizytówką tej miejscowości, a stało się tak nie bez powodu.

Jest to kolejne miejsce z dość ciekawą i nietypową historią. Pierwotnie powstał na przełomie XII / XIII wieku w Norwegii, a dopiero w XIX wieku przeniesiony został do Karpacza. Historia głosi, że cała konstrukcja zbudowana została bez użycia żadnego gwoździa. Czy faktycznie tak jest? Tu już trzeba przekonać się o tym samemu.

Czy warto? 

Będąc w Karpaczu chociaż kilka dni, myślę, że warto. Oczywiście trzeba mieć świadomość, że nie jest to atrakcja, przy której opadną nam szczęki, ale na pewno jest to miejsce chętnie odwiedzane z uwagi na swój urok. Zwiedzać możemy wnętrze świątyni, która jest ewangelickim kościołem parafialnym, więc wstęp dla zwiedzających możliwy jest w określonych godzinach. Ceny biletów są dość przystępne i dostępne: TUTAJ

PARKING

Pod sam kościół Wang raczej nie podjedziemy samochodem, istnieje taka możliwość, ale nie jest dostępna dla wszystkich. Darmowy w pobliżu znajduje się tylko jeden, ale bardzo ciężko na nim o miejsce. Wszystkie inne w okolicy jednak są płatne i prywatne, przez co ceny niejednokrotnie przewyższają koszt samego zwiedzania świątyni. Oczywiście Wang położony jest w pobliżu przystanku, na który możemy dojechać autobusem. Następnie z parkingu lub przystanku czeka nas kilka minut spaceru po dość stromej, brukowanej kostce, po czym naszym oczom ukaże się przepiękna Świątynia Wang.